Zabaw się z Moschino!
Moschino to marka legenda, to fantazja, humor, ironia i werwa… a jak to się zaczęło?
Zaczęło się od Franco. A dokładniej od Franco Moschino.
Franco był włoskiego pochodzenia. Urodzony w małej italijskiej miejscowości zwanej Abbiategrasso, lat 68 temu.
Franko był artystą. Artystą przez duże „A”, którego to matka natura obdarzyła talentem, a talent ten był z rodzaju tych malarskich.
Zamarzył sobie Franco by talent swój rozwijać. Wybrał się, więc na uczelnię zwaną Instytutem Maragoni, który to mieścił się w jednej ze światowych stolic mody. Dokładniej rzecz ujmując o Mediolan się rozchodzi. Całkiem trafnie się złożyło, gdyż Mediolan był zaledwie o 22km od rodzinnego domu jego oddalony.
Studiował tam Franco sztukę i malarstwo. Studiował porą wieczorową, gdyż uczelnia drogą była, więc by móc status studenta utrzymać, Franco za dnia pracował. Udzielał się chłopak artystycznie za drobne opłaty. Ilustrował on modę pracując dla magazynów różnorakich i domów mody wszelakich, a że zdolny był to i szybko okazja trafiła mu się nie byle jaka.
Dnia pięknego, szczęśliwego rzec można, mężczyzna nazwiskiem Versace, a imieniem Gianni zapukał do drzwi młodzieńca z ofertą całkiem przyzwoitą. Tak kariera wielka dla chłopaka się zaczęła.
Ilustrował Franco te ciuszki modne dla Gianniego lat sześć życia swego, aż do chwili wielkiej i przełomowej. Otóż w głowie pracodawcy jego wielkiego pomysł rozkwitł całkiem niebanalny. Widząc smykałkę chłopaka do mody niemałą, namówił ów Gianni Franco na firmę własną i wspaniałą.
Franco, ukrywać tu nie będziemy, ciut zaskoczony być raczył pomysłem kolegi szanownego, gdyż do tej pory na myśl nigdy mu nie przyszło, iż to on też projektowaniem odzieży zająć się może. Dojrzewał ten pomysł u Franco dość długo, a gdy chwila wielka nastała to i marka Moschino wraz z 1983 rokiem zaistniała.
Od pierwszych chwil zauważyć się dało, iż Moschino nie z tych co sztywnych zasad się trzymają. Duszę Franco miał szaloną, a ta się śmiała i igrała z tych standardów mody sztywnych.
Ubrania Franco pełne haseł i sloganów były. Przywłaszczał sobie Franco uniwersalne symbole, bawił się nimi i łamał je. Weseliła go ta moda cała. Popadał też Franco w konflikty z wieloma. Głośne było czasu owego Lagerfelda zezłoszczenie, gdy Franco zapożyczyć raczył sobie klasykę klasyków, a mianowicie żakiet chanelowski, pudełkowym zwany. Marka Chanel zezłoszczoną ogromnie się stała, gdyż Moschino zakpił z mody wielkiej zdobiąc ów żakiet łańcuchem w miejscu talii z napisem „This is a Waist of Money”. Co w fonetycznym tłumaczeniu ta gra słów znaczyła? Znaczyła tyle co talia/marnowanie pieniędzy.
Taki był Franco i taka była jego moda. Fantazja jego olbrzymią była lecz uważał Franco, iż ciuch jednak skrojony dobrze być musi. „Zabawne ubrania muszą być ekstremalnie dobrze zrobione, bo stąd bierze się ich szyk”- mawiał. Kanony się Franco nie tyczyły raczej, a może inaczej… to on je wyznaczał. Zawsze w konflikcie z systemem bywał a humoru poczucie olbrzymie miewał.
Miał też Franco serce wielkie. Charytatywnie udzielać się lubował a zwłaszcza los dzieci bliski mu był. Założył on nawet organizację uśmiechem zwaną. Smile oferuje swą pomoc do dziś dzień by dzieciom w krajach rozwijających
się pomagać.
Zmarł Franco młodo bardzo, zaledwie 44 wiosny mając. Po śmierci Moschino asystentka jego Rossella Jardini o wizerunek marki dbała. Jednak prawdziwe odrodzenie firma przeżywała, gdy w roku 2014 Jeremy Scott stanowisko dyrektora kreatywnego objął. Idealnie się on w charakter Moschino wpisał i na chwilę obecną bawi się razem z Moschino.
Bawmy się zatem i my!
Wasza QueenVellin