MODA I STYL,  TRENDY

To się teraz nosi, czyli KRATKA VICHY

Hmmm…cóż to jest to vichy? Niejednemu z nas pierwsze co przychodzi na myśl to dość zacna nazwa marki wszelakich smarowideł, głównie do twarzy, należących do tych z tak zwanej półki wyższej. Jest to słuszne skojarzenie lecz nie jedyne. Tym co bardziej obyci są ze światem mody lub też z… zapleczem kuchennym, przyjdzie do głowy, i jakże słusznie, skojarzenie następujące: otóż vichy, to także nazwa pewnego rodzaju wzoru, dokładniej rzecz ujmując kraty 🙂 . Była ona dość popularna początkowo w Wielkiej Brytanii, gdzie nazwę swą ma zgoła inną, a mianowicie zwą ja tam kratą gingham, później zawędrowała do zacnej Francji, by w końcu dotrzeć na kontynent amerykański.

foto: instagram

Jej początków dopatrzymy się w dalekich koloniach brytyjskich położonych na terytoriach indyjskich i malezyjskich to tam w prężnych ośrodkach tekstylnych barwiono tkaniny, które następnie statkami przypłynęły na Wyspy, by w okresie lat około stu podbić terytorium Republiki Francuskiej a swą siedzibę lokując w mieścinie, której miano to właśnie Vichy. Zaczęto tam kratę tę produkować masowo tkając obrusy i wszelkie kuchenne serwetki a nawet zasłony. Stąd do dziś kratę vichy co niektórzy zwą obrusową 😉 .

foto: instagram

Vichy w Europie zyskała znaczną popularność co skłoniło ją do podbicia dalszych terenów i trafiła ona dość szybko na rynek amerykański, gdzie spotkała się z gorącym przyjęciem. Szybko jej potencjał wzrósł i nastąpił kraciasty boom, w kratce vichy było wszystko i wszyscy.

Z kuchennych stołów powędrowała na nasze ciała w postaci sukienek, bluzeczek, koszul, marynarek, kostiumów kąpielowych, płaszczy, spodni i wszelkich akcesoriów od butów poprzez torebki, apaszki, opaski kończąc. Jej prosty minimalistyczny wręcz wzór składa się z dwóch kolorów przędzy przecinających się pod kątem prostym, tworząc raport symetryczny, który złożony jest z małych kwadracików najczęściej szerokości jednego centymetra.

Dzisiejsza bohaterka, rozwija się w kolorystyce i wielkości kraciastego wzoru. Klasyczna niebiesko-biała barwa obecnie zmienia swe oblicze i pojawia się w czerwieni, żółci, czerni, zieleni czy też różu.

Vichy spotkamy i na bawełnie, i na twill’u, i na flaneli, i na lnie, i na popelinie ja spotkałam ją nawet na szyfonie. Krata gingham jest wyraźna i kontrastowa stąd stylizując naszą postać najlepiej zestawić ją z ubraniami gładkimi bez wzoru w jednolitej i niezbyt krzykliwej barwie. Jak dla mnie najlepiej prezentuje się w połączeniu z bielą. Wtedy najpełniej dostrzeżemy jej charakter.

Panie mogą nosić rozkloszowane sukienki w stylu lat 50. bluzeczki z odkrytymi ramionami, spodnie cygaretki czy też postawić tylko na detal w tym wzorze. Dobrze sprawdzi się tu torebka z nadrukiem vichy, buty czy też apaszka, którą przewiążemy na przykład włosy.

foto: instagram

 

foto: instagram
foto: instagram
foto: insagram
foto: instagram
foto: instagram

Co do Panów, którzy chcieliby uwzględnić ten wzór w swojej garderobie to krata gingham najlepiej współgra z ubraniami w nieformalnej stylizacji. Zakładając koszulę ze wzorem vichy powinniśmy zwrócić uwagę, by była ona jedynym wyróżniającym się elementem ubioru a najlepiej zestawić ją ze swetrem czy też ze sportową marynarką.

foto: instagram

Krata Vichy panowała głównie w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych to wtedy nastąpił szczyt jej kariery a nosiły ją Audrey Hepburn, Grace Kelly, Jackie Kennedy czy Brigitte Bardot, która w dniu swojego ślubu miała na sobie suknię w różową kratę vichy. Wzorem nie pogardził nawet sam James Bond. Agent Jej Królewskiej Mości pokazał się w niej, w jednej ze swoich misji pod polskim tytułem: „Pozdrowienia z Rosji”.

foto: instagram

Gdy nastąpiła era dzieci kwiatów i wolnej miłości krata ustąpiła miejsca wzorom bardziej organicznym znikając na kilka dobrych dekad z sezonowych wybiegów. Dzisiaj krata vichy powraca i znów z całym impetem wkracza w letnie stylizacje. Jako klasyczny i ponadczasowy wzór z wdziękiem przywodzi na myśl sielskie chwile pikników, zabaw i radości.

Toteż i ja podążając za współczesnymi trendami, a także przywołując nieco rustykalny styl, sukienkę taką sobie sprawiłam. Uszyłam ją sobie z resztek tkaniny zalegającej na mej półce, która to jeszcze pamięta młodość mej Mamy kochanej, no cóż skądś ten talent musiał się wziąć 😉 . Zestawiłam ją z torebką za złotych około dwadzieścia dziewięć dostępną w jednym z popularnych owadzich dyskontów oraz sandałkami ze szwedzkiej sieciówki. Efekt widoczny poniżej 🙂

foto: zbiory prywatne

Wasza QueenVellin

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *